i płaszczem zmroku ramiona okrywasz
czemu serce tak dziwnie kołacza
do twego czekając byś je otworzyła
a kiedy mnie wprowadzasz w noc
to chciałbym tak bez końca
ze słów budować nowy dom
i z tobą tam zamieszkać
kiedy zmierzch się do nocy lubieżnie uśmiecha
i zapalają się latarnie nieba dlaczego ręka
do ręki przywiera splatając palce by poczuć
to samo dotknięcie oddechu anioła i niebo
dlaczego ciemność odkrywa horyzonty piękna
czułym dotykiem receptorów ciepła dlaczego
na skrawku zbyt małej powierzchni całości
zostawiam dla siebie cząstkę siebie samego
resztą cały twój
z polnych kwiatów most ci zbuduję
abyś do nieba miała bliżej
a kiedy już tam będziesz to pozdrów
ode mnie anioły niech sobie przypomną
że mają do załatwienia coś na ziemi
nieprzewidywalny nieodpowiedzialny dotyk twoich ust
jest kluczem zamkniętego raju prześcieradłem snów
dlaczego odlatują w niepamięć nad ranem
kiedy prowadząc mnie przed słońcem
pod nogami zostawiasz więdnący kwiat zapomnienia
wygaszony nieba kandelabr i pusty śmiech anioła