Niczym żywy trup konsumujesz śniadanie "za ciężko zarobione pieniądze".
Twych przyjaciół zastąpiły pieniądze i korzyści.
Wartości telewizor. Mądrość ustąpiła papce mass-mediów.
Nie myślisz bo nie ma takiej potrzeby. Ktoś inny robi to za ciebie.
Bez myślenia żyje się łatwiej.
Prawda ty nędzna marionetko?
Żyjesz w kłamstwie, karmisz się obłudą i stekiem, bzdur.
Nie stać cię na nic więcej poza przełączeniem kanału w twym
niebieskim źródle przekonań i opinii.
Ciebie już nie ma.
Nie doszukam się w tobie człowieczeństwa gdyż w tobie go brak.
Jesteś jak zwierze. Zaszczuty i zamknięty w klatce.
Pracujesz by kupować, kupujesz by konsumować.
A potem umierasz. Jedyne co po tobie pozostaje to brud i sterta śmieci.
Nikomu nie potrzebnych jak ty sam.
Moje drogie dziecko poronionej generacji,
lepiej byłoby gdybyś ty i twoi bracia nigdy się nie urodzili.
Bynajmniej nam, żyjącym, byłoby łatwiej zmierzać ku śmierci.
Zbliżać się tylko wśród żywych a nie już martwych.