Wybaczam tabunom duchownych za to, że mnie oszukiwali i mamili.
Wybaczam polityce, że złapała mnie w swe sidła i prawie w nich uwięziła na wieczność.
Wybaczam ojcu, że nigdy nim nie był i nigdy już nie będzie.
Wybaczam fałszywym przyjaciołom, że ukazali swe prawdziwe oblicza.
Wybaczam wrogom, za to, że nigdy mi nie wybaczą lub nawet nie spróbują.
Wybaczam prawdzie, że nigdy nie da się naprawdę poznać.
Wybaczam tym, którzy ponoć poznali prawdę a innym przekazać jej nie chcą.
Wybaczam światu, że jest taki okrutny.
Wybaczam śmierci, że w końcu i tak po mnie przyjdzie a me kości rozpadną się w pył.
Wybaczam tym, którzy o mnie zapomną lub już zapomnieli.
Wybaczam sobie. Za to co zrobiłem i zrobię.
Wybaczam życiu, że nie raz dało mi w dupę i jeszcze nie raz da.
Wybaczam każdą krzywdę wyrządzoną wobec mnie.
Mógłbym tak wymieniać bez liku lecz po co? Rzeknę więc krótko:
Wybaczam wszystkiemu i wszystkim.
Teraz mogę być szczęśliwy.