Więc niebo jej daje…
A ona że nie!
Pytanie zadaję
Przesłodka dlaczego?
A ona odpiera ni dobrze ni źle
Jak tylko tak właśnie – Nie-bo nie!
…
Zawyło milczenie
Chłonące zdumienie
Nieuzasadnione
Te rozprzestrzenione
Przewzniosłe teorie
Fantasmagorie
Odwieczna potrzeba
By dotykać nieba…
A tu tak po prostu
Niedobór wzrostu…
Powiedziała chmura
Jak w kapryśnym śnie
Wielce arbitralnie
„miły podrap mnie!”
A we mnie rozsądku wnet zrodził się mur
Czy ja jakimś jestem drapaczem chmur?
Któż taki duży
By wszystkie burzy
Zachcianki spełniał
Lecz ona jak pełnia
Co dzikość pobudza
I dusze wyłudza
Odmienna i zmienna
Żeś aż w tym bezcenna
I na drodze mej tutaj to znak się wyłania
Nie nakaz nie zakaz lecz znak zapytania
Hej białogłowo czyś ty tego warta?
Ja powiem z przysłowiem
Nie mam szczęścia w kartach…