zamykam ptaki nadziei
i powiew wiatru
co skradł mi muśnięcie warg
zasypiasz tak spokojnie
we śnie podaję Ci dłonie
i zabieram na spacer
po moim ogrodzie
Tam rosa zwilży ci wargi
tam jeszcze słońce i uśmiech na twarzy,
tam jeszcze tęcza
i miejsce na to co może się zdarzyć.
W półśnie dłońmi szukasz mnie obok
szczęśliwa bez zbędnych słów
wtulam się w twe ramiona
wsłuchując się w serc zgodne bicie
cichutko zasypiam w niemym zachwycie.
To takie nasze proste życie
pisane jak ten wiersz
jednym szczerym piórem
przez dwie dusze.
Nie mam dużych wymagań,
potrzeba trochę zapachu twej skóry
i fiołków dla mnie zrywanych,
dotyku Twych silnych dłoni...
i ramion zawsze otwartych by przytulić.