Jak w porannym śnie horyzont Afryki zobaczyłam
bezkresną wodę a na niej huśtające się świetliki słońca
czasami szum tankowców dał się słyszeć
lecz magiczne to miejsce było bez wątpienia.
Radość dziecka pełna zachwytu mnie dopadła
na plaży widząc pełne muszelki niesione przez fale
ciepła, słona woda mile zaskoczyła moje stopy
zmrożone wcześniej przez chłód oceanu.
Poniżej góry latarnia morska
kontrastowała z pobliskim meczetem
wyglądającym zjawiskowo
na wielkim nadmorskim placu
a niebiesko-granatowe azulejros nieopodal
wprawiły oko w zachwyt każdego z odrobiną duszy artysty.
Powiew wiatru podczas zjazdu kolejką
jeszcze bardziej uzmysławiał różnorodność tego miejsca
widok, zapach, dźwięk i wszelkie inne zmysły
sprawiały
że poczułam się tutaj niezwykle.
Nie tylko małpki, nietypowe lotnisko i cały krajobraz
były inne niż wszędzie indziej
Wszystko zdawało się bić innym sercem, innym rytmem
wszystko było jakby na pograniczu tego świata.