twojej cudownej otchłani pełnej gitar
i witraży gdy przyszedłem do ciebie
późnym wieczorem wiatr mnie chłonął
nozdrzami budynków turlał śmieciem mojego
ciała pomiędzy uliczkami pod coraz
bardziej tajemniczym zarządem i zniknąłem
w końcu w twoich włosach po prostu luba
dzisiaj chciałbym odejść daleko od
twojego zdjęcia umieszczonego na portalu
wejść głębiej od strony która kazała ci
utworzyć witraż i śmiałbym się że masz
zdolności ale nici z tego poszły w świat
a nie ty bo tylko wyszłaś wszyć się
pomiędzy dźwięki spływające z szybkich
palców wędrujących po lubych strunach
klamce do drzwi i twoich włosach
oddychaliśmy jeszcze ostatnim spotkaniem
gdy pochowałem wszystkie swoje przedmioty
związane z tobą głęboko pod powierzchnią
złożoną z kolorowego szkła i nylonowych
strun które zwykłem natychmiast
przestawać lubić dla wersji metalowych
tuż po tym jak postępowałem na odwrót jak
wprawione w ruch wahadło zegara i tak
czyniłem aż do chwili rozstania gdy
pierwotny sens zatracił się
w pierwotności snu