Jedna, druga, trzecia…
Nikt mnie nie zauważył – nie chciałem być zauważony
Wstałem i ruszyłem.
Mimo tego, że szedłem wiele godzin nie byłem zmęczony.
Przede mną pojawiła się oaza.
Czy była prawdziwa?
Nie…
Moje zmysły spłatały mi figla – Oaza okazała się kolejną wydmą
Mijały dni, a ja nadal szedłem
Bez zmęczenia, bez pragnienia. Po prostu parłem przed siebie
W końcu doszedłem do dobrze znanego mi miejsca
Stanąłem przed bramą, która już wielokrotnie wchodziłem i wychodziłem
Nad bramą widniał napis:
TY, KTÓRY TU WCHODZISZ POŻEGNAJ SIĘ Z NADZIEJĄ.