I nic się nie zmienia.
Świat owity w czerni,
Nie dopuszcza światła zbawienia.
Walczę z duchami,
Wewnątrz swej osoby.
Powoli zapominając,
O prawdzie swego istnienia.
Nie widzę już ludzi,
Pozostają dusze bezbronne,
Które jedną złą decyzją,
Tracą swe nadzieje płonne.
Stają się biali,
Puści,
Zapomniani.
Pozbawieni resztek, najmniejszej nadziei.
Nie widzę już nic.
Pozostały puste miejsca,
Bez woli,
Miłości,
Czystości.
Pozostały, puste wspomnienia.
O raju,
Chwale,
Miłości.
Pozostały dusze, szukające odpoczynku,
Pozostali ludzie bez woli,
Chęci dobrego uczynku.
Teraz rozumiem czym jest nadzieja,
Ona nie dopuszcza zapomnienia.
Pozwala podjąć walkę,
Z samym sobą.
Powala zrozumieć to czego,
Brakuje ludzkim osobą.
Powala wierzyć iż każdy,
Jest panem siebie.
Powal wierzyć, że jeszcze mam nadzieję.