rzucają cienie na drogę,
nocny przechodzień idzie
pośród pasów szarości.
W kapeluszu Fedora,
by osłonić oczy od łuny
mrocznego, smutnego życia,
z papierosem w zębach.
Pisk opon nagle cichnie,
psy skowyczą żałośnie,
nikt nie przychodzi z pomocą,
oni mają rację.