sasza zabawia się wydmuchując grudki ziemi z nosa,
jego zziębnięte ciało szeleści, zgina się i łuszczy.
w głowie saszy wściekle kołtunieją pomysły, a tysiące
żyłek wiruje z zakrzepami. to coś, nie odpływa. przekrwienie,
to ta pewność, że dziecko przepadło.
moskwo, w umierającej głowie saszy. kopulujesz z zachodem
- czarna, dumna, niesyta. twoją pierś jak order, zdobią rana
i przyssane do niej, mięsiste wargi matrioszek.
nażryjcie się, krwiożercze suki. to miasto nie zasypia, nie śni,
gaśnie o północy. bóg wykręca żarówki.