z łzawym uśmiechem
drżąca z trwogi szukałam
schronienia
a ty, za jednego dukata
jak pisklę bez skrzydeł
oddałeś mnie
dla lodowego świata obojętności.
Nie było manny i miłości,
wśród tłumu powodzi…
nie spotkałam jednego człowieka
a czas kaleczył duszę
i gwoździe wbijał w ciało.
W wirze piaskowej burzy na pustyni..
nie mając mocy nad wiatrem
zobaczyłam,oczami duszy
na klęczkach
idę do słońca i człowieka
zanim przerwie bieg
tętniąca krew
i zapanuje milczenie
za dębowymi drzwiami .