Ile wiosek puścić z dymem<br />
A potem wycierać bagnet o czarnoziem lub poły płaszcza<br />
Przez tyle wieków była śmierć za śmierć<br />
Uprowadzanie kobiet dobijanie wyrostków<br />
Delektowanie się bażantami<br />
Ktoś przecież ponosi winę za brak twojego oddechu<br />
Za bezprzytomne oczy<br />
Odwrócone na lewą stronę<br />
Współplemieńcy coraz częściej wytykają mnie palcami<br />
- oto ten, który nie pomścił śmierci ojca<br />
już wiem że nie wybiorą mnie szamanem<br />
i będę musiał opuścić nasze ognisko<br />
<br />
Ojcze<br />
Zatrułem wody rozpaczą<br />
Ich bydło pije pazernie<br />
I zdycha wzdęte w konwulsjach<br />
<br />
Wczoraj wykopałem starego mauzera<br />
Spoconego oliwą pamiętnego września<br />
W okolicznych lasach mówią<br />
że tę bron zakopałeś dla mnie<br />
Bym podtrzymywał ogień naszego klanu<br />
<br />
Jest ze mną kilka kobiet<br />
Czekających z różą na moją odwagę<br />
W parne noce przynoszą nie tylko siebie<br />
Ale także broń pachnącą ich potem<br />
<br />
Ojcze<br />
Uginam się pod ciężarem ostrzy<br />
Zaciskam dłonie i pozwalam palcom krwawić w rozpaczy<br />
<br />
Podchodzę na palcach do dyżurki<br />
Nóż w zębach potęguje wydzielanie śliny<br />
Lekarz zasłania się fotografią żony na tle zabytków Luksoru<br />