traw pustoszących szeptem
żałobny karnawał miętek
trwa chwila uległa złudzeniu
u progu zakręconego domu
w krużganki chwytnej winorośli
wspina się z powagą amor
celując w kamienny księżyc
skręcony ze starości kieliszek
spada z pijanym brzękiem
przesącza się w poprzek serca
resztka wina ze strofy apokryfu