a jednak co dzień przychodzi przekracza mój próg
siada na łożku wygodnie
zdejmuje bluzkę i ściąga spodnie
kocham sie z nia choć wiem ze to nie ta
gdy rano wstaje leży wtulona
niewidzialny odstraszacz ludzkich spojrzeń to włąśnie ona
widać ją w moich oczach
i na wszystkich zdjęciach
tak bardzo ją nienawidzę
nawet nie masz pojęcia
jednak co dzień przychodzi
i co dzień stajemy sie jednościa
to chory związek
nie majacy nic wspólnego z miłością
nie potrafie tego przerwać
wołam POMOCY ! z całych sił
ale to tak jak byś głową w scianę bił
a moja nadzieja ?
jak w klepsydrze sypki piach
co dzień mniej
czuje że skończy se na dniach
i zostanę sam z samotnością
zjem z nia wspólne śniadanie
a potem tak duchowo martwy
zjem ze śmiercia głowne danie