Dogonimy słońce w nocy
Zaradność chłopca bez butów
Domniemany król wypartych ras
Na łamach zobowiązań jego podopiecznych
Przepraszam jeśli nie spojrzałem
Doraźnie podlewam suchy grunt
Ciesząc się z ruchu dżdżownic
Pojmanych losem atmosferycznej loterii
Wywar z ujawnionego oświecenia
Spływa łącząc się z podstawą dawania wyboru
Przedrę się przez tą smugę
Mimo braku woli wolno nam Ci ulżyć
Kiedyś to wszystko się zmieni