szron składa kostkę rubika
na rżyskach pól rdzawy ślad
lis bezszelestnie w jesień umyka
układam myśli do snu
mgłą okrywam troski szkarłatne
powiedz jak dojść do krętej drogi
żeby nie zbłądzić do ostatniej
słońce oko przymyka
na szybach łamią się blaski
przyłożę do ust trochę ciszy
uśmiech lodowej maski