Gdy wśród przepastnych wyżyn samotnych
Biegną gonione płonącym sercem,
Bo jakiś młodzieniec chce je wziąć w ręce.
Nie lubię oczu wysoko patrzących,
Stóp i dłoni zbyt daleko dążących,
W poszukiwaniu garści diamentów
Przemierzających ogrom mórz odmętów.
Nie lubię książek, co są zbyt mądre -
Gdy czytasz, nos Ci opada na kołdrę.
Wielkie idee głoszą i świty,
"Nie" - mówią - "nie włożysz tego wśród mity".
Nie lubię serc, co gubią się w mroku,
Bo prawd szukają w wysokościach tłoku.
Nie lubię wizji zbyt skotłowanych,
Przez MądrośćNibyTakWieką pokonywanych.
Ja kocham łąki, lasy, jeziora,
Płoche zające, chroniące się w norach.
Kocham zachody i wschody słońca,
Różnobarwne chmury płynące bez końca.
Ja kocham małpki, koty i słonie,
Wieczory z książką i ludzkie dłonie.
Kocham, gdy złoto się robi na drogach
I wiem, że w tym właśnie szukać mam Boga.