Gdyż wiodłem myśl próżną
Wskazówka znów tyka
Choć tego nie widać
Otwarte myśli
Zadość chwil wpada
Jak przez dziurawy parasol
Moment nadzieja osładza
Pojmane analizy leżą na śmietniku
Od nowa czas zacząć co uda się naciąć
Tak obłęd pielęgnuje ten nieformalny wyścig
Nieskrytych myśli com je w nocy wyśnił
I jedna w tym nowość choć też się powtórzy
Błąd uczy jak uczyć mam się kolejnym błędem
Jak próżnia nadchodzi a potem znów kuźnia
Tak w obieg też wpada niby sens nadać
Bałagan porządków