Wobec stroju bezimiennej panny
Boso kroczącej po zastygłym węglu
Uzupełnia blady uśmiech szczyptą wspomnień
Granic granica zepchnięta z toru świadomości
Dziś wszystko wygląda inaczej albo jesteśmy naćpani
Mimo braku dźwięku pięknie wyglądasz
Synestezja pochłania me receptory
Zapytaj, która godzina gdy czas się skończy
Świadczenia znikną pod kopułą cieni
Zakończy się nowy początek i odpłynie na
Niewidoczną dotąd nikomu przystań nowych zasad
Moich i naszych
Twoich i naszych
Skryta szkatułka otwarta w końcu
Wspólnymi siłami by wydobyć z niej klejnot
Najczystszy skarb obojga