Jak szeroko płyną horyzonty
Nic się wczoraj nie zmieni
Wolimy słabość pierwszą radość
Krzyczy bez echa echem w głowie
Coś puka do drzwi między uszami
Skulony człowiek i siła odśrodkowa
Płonie lodem gubiąc buty
Jutro widzimy się ponownie
Nie dam Ci o sobie zapomnieć
Tak już jest nieistotnie
Ale spróbuje walczyć z lekami
Trudno kończyć coś czego nie zacznę
Jednakże zamknę oczy i skaczę