Krąg całości otacza wyjście z wersów
Zdanie kryje w zanadrzu reakcje słów
Wyświęcony moment przepadłej ochoty
Poraża nas ta głupia układanka
Smakiem nieświeżej myśli powtórzonej
Nurtującej słabość monotonnej chandry
A nóż tak daleko od wstęgi jak księżyc
Obłok odwleka by go nazwać
Na barwach spoczywa suchy wydźwięk
Instrumenty już dawno przestały grać
A raz wyniesiony eksponat nie wróci taki sam
Dajmy pokłon stwórcom zbyt szybkim
Na myśli od wszystkich odejmijmy chęć stawiania znaków
Pod pomnikami niedokończonych zdarzeń
Nielicznych, których liczą tylko Ci co patrzą