Unoszę co ranek a wieczorem kończę
Bliskość z daleka choć czekać nie zwlekam
I pora na jedno co drugim się wspiera
Ewentualność niezgubna wzmożona siłą głosu
Coś chwyta normalność za uszy
I znika by pojawić się znów jeszcze raz
Estetycznie śmiejąc się do nas obojga
Krocząc po zmiennej paraboli i skacząc
Łaskocząc pojętność dobrowolnie kwitnąc
Yesterday.. Today.. Tomorrow
Sometimes I feel that you are very close