Bym poczuł ruch swobodny jego gdy idę
Po następny by drugą zapełnić i spełnić
Obietnice trzeciej że czwartą nasycę
Coraz ciężej lecz śmielej by w końcu
Ujrzeć jej piękno pełnej przy mnie
Niezmiernie się cieszę bo mam ich więcej
A każda następnej zazdrości przestrzeni
Braku
Jednostajność mej żądzy co tli się od dawna
Nadaje kieszeniom imiona i sensy
By nie zmieniać ubrań bojąc się o cenny
Skarb tejże fortuny co kwadrat obraca ciężko
I niestety me oczy nie widzą już tego
Iż każdej kieszeni końcem jest dziura