by widzieć jak gasnę
inny rejon nieba
obca galaktyka
zwiodą cię paralaksy
nie potrafię przyćmić
rozproszonym światłem
na horyzoncie wciąż nowe
oczy kuszą blaskiem
eksplozja zwieńczy żywot
materię pochłonie przestrzeń
zostawię po sobie mgławicę
i kilka twoich westchnień