innym razem nie potrafię sformułować zdania...
Wolę być zamulony,
niż za bardzo ożywiony.
Staram się jak mogę,
by nie popaść w trwogę.
Narzekałem i nie doceniałem,
magnes włączony wciąż miałem,
Sam nieszczęścia na siebie ściągałem.
Staram się być sobą,
a nie znam odpowiedzi na pytanie kim jestem?
Wartości, które wyznaję;
lojalność i szacunek.
Reszta w tyle zostaje.
Z nimi się identyfikuję,
to właśnie reprezentuję.
Nikt nie jest w stanie urazić nieosiągalnego,
a w tym przypadku niedostępnego.
Podobno ważę 21 gram...
Dowiem się, gdy zapukam do bram,
czy to, co wyznaję,
w ogóle się nadaje?
Czy się wystarczająco starałem
i
czy wejściówkę otrzymałem?
Chcę być przykładem,
mówić z podkładem.
Załóż wreszcie okulary,
nic nie widzisz stary!
Daję komuś rady
i wytykam wady...
Dziwię się, że mnie nie słuchasz,
a sam zatyczki mam w uszach...
Belki w oku swym nie widzę,
może dlatego, że jej się wstydzę.
Zmieniam swoje nastawienie,
by osiągnąć zrozumienie.
Błędów, porażek nie unikam,
i przesadnie nie wnikam.
Już nie krytykuję,
swoimi grzechami się zajmuję.
Ze swych myśli będę rozliczany,
a pośmiertnie oceniany.
Te w mej głowie,
o których nikt się nie dowie...
Co mi na nie Pan Bóg powie??
Głowę schować?
Chcę próbować,
Cię zaszokować...
Każdy ma skrzydła,
instrukcją obsługi,
miłości sidła.