Lecz najpiękniejszy - ten pierwszy - dzieciństwa<br />
Dalej dwa, trzy słoneczniki jak młodość pełne<br />
Potem purpura różana rozkwitłej latem miłości<br />
Lecz stąd już kwiaty marniejsze<br />
Jeszcze dwie lilie jak miłość dojrzała<br />
I chwastów coraz więcej i gęściej<br />
Gdzieniegdzie niezapominajek krople<br />
A potem już tylko pokrzywy i osty<br />
Aż do stóp brzozowego krzyża<br />
<br />