bezwstydny w swym heteroseksualizmie
i ściśle określonej męskości
całuję rączki
przepuszczam w drzwiach
uparty w swej zaściankowości
kocham a nie uprawiam
wierzę że piętnastolatka
po laskę pobiegnie do stolarza
a loda kupi z automatu
stawiam matki nad sekretarki
wkładam między bajki opowieści
o małych potworkach niszczących życie
nie patrzę moherowo
na zgarbiony ze starości świat
nie wszystko sprzedaję
bo nie wszystko mogę kupić
nie wyciągam ręki w żebraczym geście
naiwnie płacąc swoje rachunki
patologicznie staram się bardziej być
niż tylko mieć