pędzi długą drogą w pięknej kobiecie.
Rozkoszny galop jeźdźca zadowala,
po bitwie o życie, miecz w pochwę wkłada.
Wkłada i wyciąga, co rusz to walka nowa,
miecz swój zatapia w paszczy potwora.
A jest to potwór niemiłosierny,
gdy się rozchula, nic nie oszczędzi.
Miliardy koni białych połyka,
łyka i łyka, rycerz kuśtyka...
A gdy ocali już tylko siebie,
cicho upada w alkowie jak w niebie.