powiedz mi boże,
czy istnieje ratunek, czy coś pomoże?
czy piekło w moim sercu jeszcze kiedyś zgaśnie,
czy z ziarna uczucia jeszcze coś kiedyś wyrośnie?
czy już na zawsze jestem stracony,
ze skarbu miłości na wieki osierocony,
czy mam poddać się bez walki i ulec zatraceniu,
pławić mą duszę w czerwonym płomieniu,
powiedz mi boże, zwróć na mnie swe oczy,
spójrz na swe dziecko co w cieniu teraz kroczy,
podaj mu ręke i wyciągnij z otchłani,
otwórz serce mej zagubionej pani,
postawie swe życie na szalę miłości,
tylko ześlij do mnie trochę jej radości,
oddaje swą duszę pod twe ramiona,
zrobie dla niej wszystko, jeśli jest mi przyrzeczona,
więc czemu nic nie robisz, czy kochasz cierpienie?
Ja jestem za słaby, sam nic nie zmienie,
poddam się, bo już tracę siły,
wesprzyj mnie w biedzie mój ojcze miły,
powiem więc szczerze, być może cię to zrani,
ofiaruje swą duszę mojej słodkiej pani,
dodam że już nic nie zrobię dla ciebie,
będę kochać ją w piekłe, nie spotkamy się w niebie.