"Ty TO nazywasz KSIęGARNIĄ?"<br />
<br />
-Dobra, rozejm. Mam tu mieszkać i chodzić razem z tobą do klasy to lepiej nie zaczynać od kłótni. <br />
-Ugh... ok., masz rację.<br />
No a co miałam powiedzieć? Najchętniej wyrzuciłabym go za drzwi, ale żuk powiedział mi wyraźnie, że wtedy będę musiała szukać nowej szkoły. A przynajmniej powtarzać rok. <br />
Marcin wyciągnął z kieszeni jakąś niesamowicie pogniecioną kartkę <br />
-No właśnie, muszę jeszcze kupić książki... Co to jest właściwie "Chemia we współczesnej literaturze";? Chemia czy polski?<br />
-Jedno i drugie. <br />
Spojrzał na mnie kątem oka odrobinę zdziwiony. <br />
-A "Liczby średniowiecza"?<br />
-Matma i historia.<br />
Teraz był już mocno rozbawiony.<br />
-No co chcesz, żuk je pisał.<br />
-Wszystkie?<br />
-Nie... "Anatomię duszy"; jego żona.<br />
W tym momencie porządnie go wcięło.<br />
<br />
***<br />
Staliśmy pod wejściem do Domu Książki, jedynego miejsca w którym można kupić nasze podręczniki.<br />
-No... Empik to to nie jest.<br />
-A wiesz, że zauważyłam?<br />
-Domyślam się.<br />
Weszliśmy, kupiliśmy książki i wyszliśmy. Moja najkrótsza wizyta tam jak dotychczas. Zwykle zagłębiam się w dział "galeria" i trzeba mnie siłą wyciągać. <br />
-No dobrze, to teraz w ramach integracji zapraszam cię na lody.<br />
Spojrzałam na niego zdziwiona. Jeszcze chwilę wcześniej robił wszystko żeby mi dogryźć (skrytykował Moneta!). A teraz zabiera mnie na lody… czuję podstęp.<br />
<br />
***<br />
W sumie: nie jest źle. Jesteśmy w mojej ulubionej kawiarni, jemy lody (ja czekoladowo-miętowe, on karmelowe). <br />
-Jak się tak zastanowić, to tutaj nie jest tak źle, wiesz?<br />
No, w końcu docenił urok mojego miasteczka! <br />
-Jak się tak zastanowić, to tu jest cudnie. <br />
-A to czemu?<br />
-Bo możesz się nabijać z nauczycieli i nie piszą o tym w gazetach.<br />
Spojrzał na mnie z mieszaniną zdziwienia, rozbawienia i czegoś jeszcze… czegoś niezidentyfikowanego. <br />
Spytał czy chcę coś do picia, sobie zamówił szklankę wody żywiec cytrynowej, a mnie Arctic truskawkowej. Rozluźniłam się i zaczęłam poważniej zastanawiać nad tym, co zrobił że go wyrzucili gdy… do Nico weszły Kama z Paulą. Spojrzały na mnie w ten przeszywająco-złowieszczo-rozbrajająco-uspokajający sposób i podeszły do stolika. <br />
-Siema, co tu robisz?<br />
-No siema. To jest Marcin, to Kama i Paula. Marcin będzie chodził z nami do klasy.<br />
-Od przyszłego roku?<br />
-A... nie od poniedziałku.<br />
Spojrzał na nie bez zbytniego entuzjazmu.<br />
-Pozwolicie że odejdę na chwile-powiedział i wstał. <br />
Kamila patrzała za nim dziwnie zdezorientowanym wzrokiem, jaki widziałam u niej ostatnio coraz częściej. <br />
Z zamyślenia wyrwała nas Paula.<br />
-Zgadnij co mam!- krzyknęła i rzuciła na stolik wielką, starą księgę. <br />
Spojrzenie Kamy przyjęło odcień znudzenia. <br />
-Chiromancja! Dawaj prawą łapę.<br />
Niechętnie dałam jej moją prawą rękę, a ona zmarszczyła swój zadarty nos i zaczęła mruczeć coś pod nosem.<br />
-Heh ciekawe. Wiesz, że nie masz linii serca?- dodała głośniej.<br />
-Taaak? No i co z tego?<br />
-No...wszyscy ją mają.<br />
-Jak widzisz nie wszyscy.<br />
Kama pochyliła się nad moją dłonią i zaczęła się jej przyglądać<br />
-Ej, co to jest. Co ja jestem, królik doświadczalny? Dajcie sobie spokój?<br />
Wyrwałam rękę i wsadziłam ją do kieszeni moich ulubionych dżinsów. <br />
W tym momencie wrócił Marcin i powiedział, że bardzo przeprasza, ale jest odrobinę zmęczony i wolałby wrócić już do mnie. <br />
Naturalnie poszłam z nim. W końcu to mój dom, nie? <br />