przepływam na drugi brzeg rzeki przeznaczenia.
Tam gdzie nikt nikt próbuje budować piramid
i gdzie marmurowa Wenus próżno czeka
na swego Fidiasza.
Gdzie powietrze nasycone jest zapachem kwiatów,
choć ich nie dostrzegam.
Gdzie MIŁOŚĆ jest tak materialna jak granit
i każdy głupiec nabije sobie o nią guza,
gdy niespodzianie zjawi się na jego drodze.
Gdzie kamiennych murów Jerycha,
nie trzeba kruszyć głosem trąb,
gdyż są tak przenikliwe jak poranna mgła.
Gdzie przyjaźń, zamiast grawitacji, rządzi ruchem planet
i jest tak powszechna jak powiewy wiatru.
Tam jest mój ogród.
Moja kraina marzeń.
Mój EDEN.
Tam kiedyś pozostanę na zawsze