gdzie nic się nie wydarza
i godzin sznur zamiera w błogim śnie.
Jestem tam,
otwieram drzwi do marzeń
i w czasu bezruch wtapiam się.
I chociaż tak daleko,
bo całe dwa tygodnie,
od twoich drzwi wciąż jeszcze dzieli mnie,
ja wciąż do Ciebie gadam,
coś wciąż ci opowiadam
i wołam wciąż że kocham cię.
ty jesteś tak pogodna,
tak przejmująco chłodna,
że ogień mój nie zdoła rozgrzać cię.
Miną dwa tygodnie,
za oknem będzie chłodniej,
gdy znów zapukam do twych drzwi.
Ty staniesz w nich pogodna
i jednakowo chłodna,
z uśmiechem powiesz witam cię.
Więc niech już tak zostanie,
to moje zakochanie.
Przyjaźni srebrna nić,
niech dalej przędzie się.