Gdzie kolory tęczy zlewały się w jedność<br />
Z góry patrzył na mnie<br />
Król, w gronostajach jak przystało<br />
I tylko berło zdradzało<br />
Jego sędziwość, powagę bycia<br />
Cóż jako dworzanin mogę poczynić<br />
Czy pokłon oddać marny<br />
Czy skarby oddać wielkie<br />
Jestem wszak niczym płotka<br />
W sieci pełnej złotych ryb<br />
Nie zauważy nikt gdy ukradnę koronę<br />
Zasiądę na tronie<br />
Dumna a i nieporadnie wzniosę toast<br />
Za samą siebie miód w kielichu<br />
Zakołyszę się i przechylę w suche gardło<br />
Wiwat sennej królowej!<br />
Nielegalnej kochance królestwa tęczy!<br />
Do świtu pozostało tylko pół godziny<br />
Szaleństwa i udawanej niebieskiej krwi!<br />
Bawmy się więc dopóty jesteśmy,<br />
Jesteśmy w samozwańczej królewskiej pokorze!<br />
Nieskorzy by łapać ulotny czar<br />
Uczty która trwać przestanie<br />
Gdy tylko zdradzę swoją tożsamość ze snu<br />
Ze snu co zły koniec ma<br />
Jak bajka, bajka bez dna...<br />