ubrany w zamyślenie
rutynowo odpędzam ciszę
niecenzuralnym słowem
czajnik gwiżdże na zmiany
kawa mniej smakuje
wymieszana z szaroburym deszczem
parkuję przy każdej ciepłej myśli
z kostką cukru na języku
przedzieram się przez tłok ulicy
równie głośny co obojętny
na wszystko