wyglądają zza kołnierzy przechodniów
kumulują w ciężkim deszczu
na mokrych włosach
szepczą po rynnach
bazie jak puszysty ogon kota
wycinam żółte kurczaki
jajka w paski z transgenicznej nioski
naklejam na kawałek swojskiego nieba
małą zieloną koniczynę
wycinam na sam koniec
świadomy jej papierowego szczęścia