stertę spłowiałych listów, jakieś fotografie.
Na żółtym papierze nadjedzonym przez
czas, wyblakłe słowa zapewniają o miłości .
Z sepii spoglądają obce oczy, jakiś grymas
przekrzywionej twarzy.
Jeszcze stary , rozbity zegar,
który zatrzymał się na szesnastej
kiedy ktoś pił czarną kawę
czytając tomik wierszy.
Wśród rupieci filiżanka
taka w kolorze écru, w niej
anioł z odłamanym skrzydłem .
Starej szuflady nie wolno
zbyt często otwierać
mogłaby się rozlecieć.