Wędrując wieczorem<br />
Brukowanymi ulicami<br />
Patrzę<br />
Na obdarte kamienice<br />
Bloki szarego kamienia<br />
Betonu<br />
Poukładane<br />
W kwadraty<br />
W prostokąty<br />
Nazwane nowocześnie<br />
Domami<br />
Piętrzą się ponad głowy<br />
Patrząc zgóry<br />
Odrapanymi oczami<br />
Okien<br />
Migoczą<br />
Kolorowymi światłami<br />
żarówek<br />
W mosięznych żyrandolach<br />
<br />
Jakiś samotny pijaczyna<br />
Oparty o drzewo<br />
Mruczy do siebie<br />
Dziwną melodię<br />
Popatrzył na mnie<br />
Wyciągnął drżąca dłoń<br />
I&#8230; zapomniał<br />
Mijam witryny sklepów<br />
Kuszące<br />
Przepychem towarów<br />
Taniego chłamu<br />
Udającego najnowsze trendy<br />
Odwracam wzrok<br />
<br />
Idę dalej<br />
<br />
Przy niewielkim skwerku<br />
Zmęczony taksówkarz<br />
Zasnął<br />
Z głową na kierownicy samochodu<br />
W oddali<br />
Słychać głośne śmiechy<br />
Nastolatków<br />
Wracających z dyskoteki<br />
To jedyne dźwięki<br />
Smutnego i nudnego<br />
Miasteczka<br />
Skrawka ziemi<br />
Chcące goschować się <br />
Przed<br />
Oczami świata<br />
<br />
Domu <br />
Mojego