poprawiając makijaż przed lustrem,podkreślając oko namiętnie czarną kredka.
Albowiem w jej mniemaniu,nie ma nic bardziej mrocznego
niż widok własnego,splugawionego przemijaniem odbicia
ześlizgującego się po bezdusznej,perfekcyjnej tafli
łazienkowego szkła...
-Ależ Alicjo,naprawdę nie mamy czasu !
I choć w jego głosie niepewność tańczyła z pragnieniem
dogonienia trwonionych chwil,obsesja brała go oburącz w dłonie zanurzając w przyjemnym,wiśniowym odcieniu
szminki ust Alicji...
Podszedłszy do niej,wabiony zapachem krągłych piersi
bezlitośnie zacisnął na nich swoje stęsknione,białe łapki
w odpowiedzi słysząc...
-Naprawdę nie mamy czasu ?