przechodzę statecznie z myśli do ogrodu
bez zmęczenia pokonuję szczyty
z ptakami jestem na ty
jak święty Franciszek doglądam
nieopierzonych wyskoków
grządek kwitnącej refleksji
gwiazdy są na wyciągnięcie dłoni
w ich blasku nabiera znaczenia
samotność a porzucony człowiek
sadzi kwiaty każdego dnia
mają jaśniejsze płatki
w moim świecie nie jestem sam
zawsze w gościnie
kruszę lód w ciepłym deszczu