twarde jak skała
kryształowe serce
bazaltowe sny
czarne niczym smoła
nie przynoszą ukojenia
ostatnie diamentowe łzy
spłynęły z grafitowych oczu
żłobiąc zastygłą jak lawa
nieruchomą twarz
alabastrowe ramiona
wieńczą zaciśnięte w pięść
marmurowe dłonie
granitowe kolumny nóg
wrośnięte w ziemię
nie postąpią kroku
wyraźna rysa przecinająca
kamienne czoło
zwiastuje niepewność
czy jestem dość twardy
na pobudkę i zderzenie
ze stalowym młotem rzeczywistości