noc po nocy, dzień za dniem<br />
całą dobę<br />
skalpelem dobra dobijam złe<br />
odchodzę od siebie w maligny torbę<br />
zamykam oczy, co nic nie zmienia<br />
rzucam się w sieci podwójnego przeczenia<br />
<br />
sen bez sensu, sens bez snu<br />
pełne zanurzenie<br />
a dna dotykam, gdy wracam na ziemię