czas jest dla nich łaskawy
widoczny w znoszonych ubraniach
pytają o klucze do nieistniejących drzwi
patrzą w przestrzeń zdziwieni
odkrywają brak swojego miejsca
w gwałtownym pochodzie życia
zapytani marszczą czoło
jak ustała woda zaniepokojeni dotykiem
odchodzą ciszej
nie rozumiejąc że to śmierć
patrzy na nich z uśmiechem