bo tylko wtedy jest bliżej
otwartych okien rozpiętego lata
rysuje wyniosłe drzewa silne ptaki
które mogłyby umieścić ją w pobliżu
krzaków jaśminu czy kąśliwych świerków
otula nogi kraciastym pledem
mijani ludzie jakby zawstydzeni
patrzą przez chwilę jak cierpliwie
zakrywa dłonią błękitne oczy
obserwuje pochody deszczowych chmur
i horyzont zaplątany w ciszę