kiedy światło jest zgaszone
patrzę zawsze prosto w oczy
mówię przez woalkę
słowa sprośne
wyuzdane
potem zbiegam drobnym krokiem
prawie szpilki łamiąc
bez pełnego makijażu
wodzę wzrokiem
za klientem
jestem matką dobrą
ustalam cenę
dodaję klapsa odejmuję uśmiech
sprzedaję piersi
uda z tkliwym sercem
szpicrutą pejczem zabawiam
albo piórkami
jakbym z burleski była
tirówkom się przyglądam chciwie
wiernie odtwarzam
nie zdradzam
tylko samą siebie