krępują się świateł latarni
wyrzucani z przytułków
kolebią się tramwajami
od krańcówki do krańcówki
niewidzialni-wyczuwalni
wzrokiem
nie wymagają wielu
odpowiedzi na niepostawione
pytania
bez biletu przecież
jeżdżą swoimi trasami znużeni
ludzką pogardą