podpiera płot amarantową dłonią
tylko patrzeć znajomy wieczór przysiądzie
wypijemy nieśpiesznie mojito
pogadam jak z każdym
o wygasłych gwiazdach lub o sercu
na wysokim poziomie śpiewu
przez szyby patrzy deszcz
z chorobliwym uporem
ścieka nowo wybraną ścieżką
nikt tamtędy nie chodzi
czasami przystanie zamyślenie
pokiwa głową