gdzieś na końcu szpaleru drzew,
szukam światła.
Las sobie ze mnie drwi,
szepcząc cicho i ponuro,
mówi o najczarniejszej godzinie.
Zupełnie sam, otoczony,
zatopiony we wszechobecnym cieniu,
nie mam już nadziei.
W ciemności jedynie dostrzegłem,
Damę w Czerni spacerującą pośród drzew,
patrzącą wprost w moje oczy.
Wyciągnąłem rękę,
próbując złapać jej czarną suknię,
wśród najczarniejszych myśli usłyszałem głos.
“Jeszcze za wcześnie”
I zniknęła.
Na jej miejscu pojawił się promień,
poprowadził mnie wskazując drogę,
ku światłu, czy ciemności ?
Jeszcze za wcześnie, by się o tym przekonać.