zaszło Słońce na moim niebie
powoli
jak miód z beczki
płyną chwile bez znaczenia
może tu się zatrzymam
może pójdę dalej
posiałem gdzieś emocje
może wzejdą jak kwiaty ku Słońcu
albo nigdy nie ujrzą nieba
czy je kiedyś odnajdę i złożę na nowym ołtarzu
dziś pogrążam się w mroku
w sen zapadam zimowy
w odrętwieniu letargu
serce mocno spowolnię
niech zapomni tęsknoty i zasklepią się rany
niech od bicia odpocznie
sił koniecznych nabierze
na przyszłe Słońc wschody