kruszą się w dłoniach
staję się wrażliwszy
podzielony na przyjazne dźwięki
wadliwie poskładane myśli
rzucam za siebie na nieodkurzony dywan
pielęgnuję spokój
na parapecie w doniczkach pelargonii
marzenia zamieniam w ptaki
zawsze gotowe do lotu
w zapomnianą naiwność